Jak stawiać wyzwania dziecku (także z mutyzmem wybiórczym), aby skutecznie pokonało swoje trudności?

W każdej dziedzinie życia, aby dokonał się postęp, potrzebne są wyzwania. Stawianie im czoła, podejmowanie prób zastosowania różnych rozwiązań, to jest to, co popycha nas do rozwoju. Dokładnie te same prawa obowiązują, jeśli chodzi o rozwój osobisty oraz postępy w terapii.

Często spotykamy się z pytaniami ze strony rodziców dzieci będących u nas w procesie terapeutycznym (tych z mutyzmem wybiórczym, ale nie tylko), w jaki sposób stawiać dziecku wyzwania. Czy rzucić je na głęboką wodę wedle zasady „ co nas nie zabije, to nas wzmocni”, czy też może małymi kroczkami dążyć do wytyczonego celu, a może w ogóle tego nie robić, żeby nic nie zepsuć i nie pogorszyć sytuacji? Więc co wybrać?

„Rzucenie na głęboką wodę”

Wyobraźmy sobie sytuację, że jedziemy na narty. Stoimy na szczycie najwyższej góry i przed nami wyzwanie – zjechać bezpiecznie na dół. Ale ostatni raz narty na nogach mieliśmy wieki temu. Dodatkowo nie zrobiliśmy przed sezonem nic, aby wzmocnić mięśnie i ustrzec się kontuzji. Nie skorzystaliśmy również z pomocy instruktora, który pomógłby nam bezpiecznie dotrzeć do celu. Jak może zakończyć się ta przygoda? W najlepszym wypadku zjedziemy na dół wycieńczeni i już nigdy więcej nie założymy nart na nogi.

Analogia z nartami bardzo dobrze pasuje do sytuacji, w której dziecku z mutyzmem wybiórczym (bądź innym zaburzeniem) stawiamy zbyt trudne i ambitne wyzwania, niedostosowane do etapu, na którym się znajduje na swojej drodze do pokonania swojej trudności. Nie ma ono kompetencji, aby wiedzieć, jak bezpiecznie dla siebie osiągnąć cel wyznaczony przez rodzica, nauczyciela czy inną osobę dorosłą. Jednocześnie bardzo zależy mu na tym, aby zadowolić i spełnić oczekiwania osób dla niego ważnych. Nie zawieźć ich zaufania. Eskalacja trudnych emocji (lęku, niepokoju, przerażenia, złości, braku wiary w swoje możliwości) może spowodować, że nie podejmie ono w ogóle działania, zablokuje się. A w najlepszym wypadku, nawet jeśli w jakiś sposób sprosta wyzwaniu, poniesiony koszt emocjonalny będzie tak duży, że przytłumi sukces z realizacji zadania. W efekcie, znajdując się drugi raz w tej samej sytuacji, dziecko może nie podjąć już działania.

Bez żadnych wyzwań

Brak stawiania naszym dzieciom wyzwań nie jest dobrym rozwiązaniem. Dziecko nie ma wtedy szansy na rozwój. Nie stwarzanie mu sytuacji, w których mogłoby pokonać lęk przed mówieniem bądź inną trudnością spowoduje, że będzie ono utrwalało przekonanie, że nie jest dość dobre, by móc tego dokonać. Że widocznie mówienie w niektórych sytuacjach jest tak bardzo trudne, że wręcz dla niego niewykonalne. Skąd takie przekonanie w głowie dziecka? Otóż jeśli rodzice i inni dorośli, których dziecko obdarza zaufaniem, wyręczają go (mówiąc za niego) w sytuacji, w której musiałoby podjąć wyzwanie związane ze swoimi lękiem przed mówieniem lub usłyszeniem jego mowy, to znaczy, że to jest bardzo trudne, a może nawet niebezpieczne.

Rozwiązanie leży po środku

Skoro „rzucenie na głęboką wodę” wydaje się być zbyt trudne, a nie robienie nic utwierdza dziecko w przekonaniu, że jest zbyt „słabe” by coś zmienić, rozwiązania trzeba szukać pomiędzy tymi opcjami. Jak znaleźć jednak „złoty środek”? W przypadku dzieci z mutyzmem wybiórczym (ale zasada ta sprawdzi się też w każdym innym zaburzeniu) najlepszym sposobem jest dostosowywanie wymagań do etapu, na którym w danym momencie znajduje się dziecko. Warto kierować się zasadą, aby wymagania nieznacznie przewyższały to, co już dziecko potrafi, co będzie motywowało je do przekraczania własnych barier i ograniczeń, ale jednocześnie były w zasięgu jego możliwości. Nie należy też zapominać o wzmocnieniach pozytywnych. W przypadku dzieci z mutyzmem wybiórczym warto chwalić je za najmniejsze postępy – zarówno w komunikacji społecznej, jak i w innych dziedzinach życia, które mogą być wyzwaniem dla dziecka mutystycznego (zakupy w sklepie, wypożyczenie książki z biblioteki, wręczenie koleżance/koledze prezentu).

Stawianie wyzwań według modelu SMARTER

Aby pokazać to na przykładzie, posłużymy się modelem SMARTER, który pomaga wyznaczać cele. A stawianie określonego wyzwania dziecku to nic innego, jak postawienie przed nim celu do realizacji. Zasada jest prosta – każda litera w akronimie SMARTER określa inny aspekt takiego celu:

S – specific – KONKRETNY,
M – measurable – MIERZALNY,
A – achievable – OSIĄGALNY
R – relevant – ISTOTNY,
T – timeline – OKREŚLONY W CZASIE
E – exciting – EKSCYTUJĄCY,
R – recorded – ZAPISANY.

Stawiane dziecku wyzwanie powinno być więc:

Konkretne – dotyczące konkretnego problemu, z jakim zmaga się dziecko, na przykład samodzielne zakupy w sklepie

Mierzalne – jego wykonanie będzie możliwe do sprawdzenia – dziecko będzie miało zakupiony przez siebie produkt

Osiągalne – możliwe do realizacji, na przykład w sklepie samoobsługowym, a nie w osiedlowym, gdzie jest mniejsza anonimowość i trzeba poprosić o produkt lub go wskazać sprzedawcy

Istotne – warte poświęcenia czasu i energii, posuwające ważne sprawy do przodu – samodzielne kupienie wybranego produktu w sklepie przez dziecko z mutyzmem wybiórczym będzie miało bezpośrednie przełożenie na poszerzenie jego kompetencji społecznych, zwiększenie poczucia własnej wartości i samooceny

Określone w czasie – do wykonania w określonym momencie – to ważny element, szczególnie kiedy mamy do czynienia z zaburzeniem lękowym, jakim niewątpliwie jest mutyzm wybiórczy. Lęk najczęściej podpowiada nam ucieczkę przed wyzwaniem, bez wyznaczenia sobie konkretnego terminu podjęcia zadania mogło by się więc zdarzyć, że byłoby ono odkładane w nieskończoność, a samoocena dziecka za każdym razem byłaby coraz niższa, zwiększałoby się natomiast poczucie braku kompetencji.

Ekscytujące – jeśli dziecko wybierze samodzielnie atrakcyjny dla siebie produkt, na przykład jakiś słodycz czy kolorowy długopis, wtedy będzie bardziej zmotywowane do podjęcia wyzwania

Zapisane – to opcjonalna propozycja, nie każdemu pomaga, ale doświadczenie pokazuje, że jeśli zapiszemy nasze wyzwanie na papierze lub tablicy, czy przywiesimy karteczkę na lodówce, to zwiększa to szanse na zrealizowanie tego wyzwania. Są jednak takie osoby, u których zapisanie go wzbudzi jeszcze większy lęk. Należy dostosować to więc indywidualnie do potrzeb dziecka

Jak zachować się, gdy dziecko nie od razu odnosi sukces?

W całym tym myśleniu o stawianiu wyzwań trzeba pamiętać, że nawet gdy są one  dostosowane do możliwości naszego dziecka, nie zawsze od razu udaje mu się im sprostać. Ważne jest, aby zawsze okazać dziecku zrozumienie po nieudanej próbie, pochwalić za chęci, bo przecież samo podjęcie wyzwania było już ogromnym wysiłkiem. Wytykanie mu błędów i okazywanie zirytowania czy niezadowolenia z powodu braku wystarczająco szybkich postępów (w ocenie rodziców czy nauczycieli) spowoduje, że dziecko wycofa się i utwierdzi w przekonaniu, że jest „beznadziejne”, bo nie zrobiło od razu idealnie tego, czego od niego oczekiwano.

Czasami, aby pokonać swoją trudność, trzeba wiele razy podejmować to samo wyzwanie. Gdyby każdy z nas jako dziecko przy nauce chodzenia po pierwszym upadku rezygnował z kolejnych prób, nikt z nas nie potrafiłby teraz chodzić. Pamiętajmy o tym koniecznie!